Myśli nieuczesane
Ostatni dzień w Krakowie minął leniwie. Po śniadaniu skoczyłem do cukierni po "ostatkowe" pączki. Później zrobiłem sobie pełny wypoczynek: książka, łóżko i niusy z netu. A popołudniu powrót do Poznania. Te trzy dni wolnego bardzo mi się przydały. Mogłem się zregenerować fizycznie i psychicznie.
Run or not run?
Treningu nie było, bo... być nie mogło ;-). Przemierzyłem blisko 500 km, ale samochodem :-D.
Music is the key
Lubię słuchać radia Tokfm. Wieczorem, Kamil do audycji Osobowość wieczoru zaprosił zespół Irena. I stąd też będzie taki kawałek:
Przeczytano
Kilka rozdziałów Niziurskiego i kilka artykułów z "Biegania". Szczególnie polecam duży artykuł o przełajach.
Woman of the day
W zasadzie to powinno być Women of the day, bo to Dzień Kobiet przecież. Kiedyś był obowiązkowy goździk i rajstopy, teraz są tulipany albo róże. Kobiety zasługują na to, żeby przez cały rok traktować je wyjątkowo, a nie tylko ten jeden, szczególny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz