czwartek, 17 marca 2011

Już za chwileczkę, już za momencik...

Myśli nieuczesane
To ostatni trening przed sobotnim startem w Maniackiej Dziesiątce. Teoretycznie powinienem dzisiaj zaliczyć 15 km, ale ponieważ mój plan pod "połówkę" nie uwzględniał startu na 10 km, to zgodnie z zaleceniami guru Skarżyńskiego, zrobiłem dzisiaj 30 minut OWB1, czyli 5 km na bieżni i do tego dodałem 10 przebieżek 150-metrowych. Razem wyszło ok. 8 km. Oby tylko wiatr nie pokrzyżował moich planów w sobotę.
Run or not run?
Najpierw 5 km na bieżni w tempie 6:00/km na tętnie 128 bpm, czyli tzw. "lajcik". Później wymyśliłem sobie 10 przebieżek w następujący sposób:
3x150 m w tempie 5:00/km
3x150 m w tempie 4:55/km
3x150 m w tempie 4:50/km
i ostatnie 150 m w tempie 4:37/km.
Wszystko na przerwach 150-metrowych w truchcie (7:30/km). Nie chciałem też przesadzać z prędkością, dlatego te przebieżki potraktowałem jako dodatkowe rozgrzanie.
Ciekaw jestem, czy mocny trening z wtorku pozwoli na zastosowanie cudownego środka, zwanego superkompensacją? Już dawno nie czułem tego podekscytowania przed startem. Poza tym, to chyba moja jedyna "dycha" w tym roku, więc nie można dać plamy ;-).
Music is the key
Ach, ma się ten sentyment do lat 80-tych zeszłego stulecia. Dzisiaj jeden z moich ulubionych kawałków z tamtego okresu:

Przeczytano
Ciągnę dalej biblię wszystkich biegaczy. Jurek ma niezwykły dar opowiadania o rzeczach, które z pozoru wydają się nudne i mało strawne. Ale śmiało można powiedzieć, że dokonał przełomu w Polsce i dzięki niemu bieganie stało się "prostsze" i stało się sportem nie tylko dla "elity".
Man of the day
Ojciec Ludwik Wiśniewski - takich ludzi nam brakuje w Kościele. Ehh, gdzie te czasy, gdy dzięki mądrym duszpasterzom młodzi ludzie nie stawali po "ciemnej stronie mocy".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz