sobota, 5 marca 2011

Góra Moraska

Myśli nieuczesane
Skorzystałem dzisiaj z zaproszenia Johnsona i wziąłem udział w wycieczce biegowej w okolicach Moraska. W towarzystwie Corvusa i Johnsona przemasowałem solidnie dolne partie ciała. Władek przegonił nas po polach, lasach, osiedlach i innych dzikich terenach, o istnieniu których nie miałem nawet pojęcia ;-).
Zeszło nam dobre 2 godziny na zwiedzaniu pięknych okolic. Corvus poczęstował mnie przepyszną herbatą z cytryną, a także kawałkiem czekolady (już dawno mi tak nie smakowała). Dzięki chłopaki za miło spędzony czas w fajnym towarzystwie :-).
Run or not run?
Zrobiliśmy prawie 19 km pętlę, która po drodze zahaczyła o Górę Moraską, najwyższe wzniesienie Poznania i okolic (154 m n.p.m.). Wg mojego Garmina przewyższenie wyszło około 130 m. Nie wiem na ile to precyzyjne dane, więc poniżej zapis cały zapis:

Podczas biegu niestety odezwała się moja prawa stopa i... nie wiem co o tym sądzić. W czwartek jestem umówiony u mojego zaprzyjaźnionego ortopedy-chirurga. Jest szansa, żeby rozwiązać dziwnie bolący problem.
Music is the key
W telewizji leci właśnie "Bitwa na głosy". Nie żebym oglądał, ale jedna z drużyn wykonała utwór, który zawsze mnie rozkłada na łopatki:

Genialny jest ten kawałek i ile razy go słyszę, zawsze mam ciarki, na plecach.
Przeczytano
Niziurskiego-ideologa czasów minionych ciąg dalszy. Fajny artykuł w nowym "Bieganiu" o trenerze Nowaku, u którego wychowały się gwiazdy lekkiej atletyki (np. Wilson Kipketer, Grażyna Rabsztyn, Kamila Chudzik, Juliet Campbell.
Woman of the day
Justyna Kowalczyk - kolejny medal i nieważne, że "tylko" brązowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz