sobota, 15 stycznia 2011

Wietrznie

Jak to w weekend, wstałem dzisiaj późno, bo przed 10-tą. Około południa wyszedłem na 20 km wolnego biegu (6:00/km na tętnie 130-139 bpm). Niestety wiało dość mocno, a po wczorajszym deszczu było mokro i nieprzyjemnie. Postanowiłem, że pobiegnę w stronę Sołacza i zrobię kilka kółek. Dałem radę zrobić 8 kółek, co dało razem około 14 km. Pod koniec odezwało się lewe biodro i stwierdziłem, że nie będę niepotrzebnie go przeciążał, tym bardziej, że jutro mam sześć kilometrówek w szybkim tempie, 4:50/km.
Ostatni kilometr pokonałem więc marszem. Poniżej zapis z Garmina (średnie tętno wyszło 137 bpm, a prędkość 6:04/km, czyli prawie idealnie):

Pod wieczór zrobiliśmy sobie jeszcze z żonką spacerek, wstąpiliśmy do Brovarii na pyszne piwko pszeniczne. A wieczorem obejrzeliśmy kolejny horror w wykonaniu Biało-czerwonych. Najważniejsze, że zwycięski!
A u mnie znowu porażka z Weiderem :-(.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz