Dzisiaj wreszcie udało się pobiegać, a raczej potruchtać. W planie wypadła "dyszka" w tempie relaksacyjnym, czyli 8:00/km. Razem 1 godzina i 20 minut. Zakładane tętno miało być poniżej 120 bpm i było. Ostatecznie średnie tętno wyszło 117 bpm. Hip, hip, hurra! To naprawdę był prawie trucht :-).
Z Weiderem poległem. Już trzeci dzień bez niego i czuję się pokonany. Najgorsze jest to, że nijak nie mogę wykroić czasu na te ćwiczenia.
Chyba odpuszczę i przerzucę się na 8 minute Abs.
W sobotę wyjazd z rodzinką do Karpacza. Będzie okazja pobiegać po górach, w zimowej scenerii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz