Po wczorajszym "maratonie" (19 godzin na nogach), dzisiaj wstałem dopiero ok. 10:40. Niestety perspektywa powrotu do pracy uniemożliwiła mi zaplanowany trening w Nautilusie. Dzisiaj miały być ćwiczenia siłowe. Zamiast tego miałem ćwiczenia umysłu i koncentracji ;-). Popołudnie i wieczór spędziłem przy komputerze w pracy.
Taki urok.
A dzisiaj 24 dzień Weidera. Niestety kilka dni po drodze mi wypadło (m.in. wczoraj). Normalnie byłbym dzisiaj 7 dni do przodu, ale i tak jest dobrze.
OK, ostatnia seria czeka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz