Dzisiejszy dzień był moim debiutem. Po dwóch nieudanych próbach, wreszcie udało mi się wystartować w II GP Poznania. Był to trzeci z cyklu 8 biegów wokół Jeziora Rusałka. Dystans 5 km, ale warunki "kosmiczne". Odwilż, mokry, miejscami głęboki śnieg, odcinki "lodowate". Tu nie mogło być mowy o dobrym wyniku, to była raczej walka z grawitacją ;-).
Poniżej mój zapis z Garmina:
Zacząłem dość szybko, ale nie to było problemem. Najwięcej sił straciłem próbując wyprzedzać, przy okazji zakopując się w śniegu. Wąska ścieżka nie sprzyjała raczej takim manewrom. Nie dziwne więc, że moje tętno oszalało i po kilkuset metrach wskoczyło na poziom 160+ bpm. Po 2 km "siadłem". O ile wcześniej ja wyprzedzałem, o tyle od tego momentu raczej byłem wyprzedzany (poza kilkoma wyjątkami).
Wynik końcowy (oficjalny) to 30:04, mój wynik z Garmina 29:46. Dało to średnią 5:57/km przy tętnie 162 bpm (88% HRmax). Dało mi to 282 miejsce na 361 startujących. Rezultat bardzo przeciętny, ale w tych warunkach nie byłem w stanie "wycisnąć" więcej.
Organizacja biegu, jak zwykle zresztą, na dobrym, wysokim poziomie.
Więcej informacji tutaj: http://www.gp-poznan.pl.
Jeszcze chciałem dodać, że wynik zwycięzcy w tych warunkach to... 16:34! Jak to się udało wykręcić to nie wiem. Podejrzewam, że bez specjalnego obuwia (a przede wszystkim kolców) nie byłoby to możliwe.
Tradycyjnie na koniec dnia Weider. Została ostatnia seria...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz