Sobota, godz. 11.00, Rusałka, piękna pogoda. Mój drugi bieg w cyklu II GP Poznania.
Razem z żonką postanowiliśmy dzisiaj pobiec i spróbować pobić swoje życiówki. Co prawda mój bieg dwa tygodnie temu raczej trudno nazwać życiówką (przez panujące wtedy warunki), ale oficjalnie był to mój pierwszy bieg na 5 km.
Rekordowo było także pod względem frekwencji. Wystartowało 439 zawodników. Założyłem sobie, że pierwsze 2.5 km pobiegnę w okolicy 5:00/km i tak też zrobiłem. Początek to mozolne przedzieranie się do przodu i wyprzedzanie kilkudziesięciu biegaczy. Po około 2 kilometrze wyklarowała się grupa, która biegła mniej więcej w tym samym tempie. Między 3 a 4 kilometrem po pierwsze zgubiłem Powerade (którego niepotrzebnie zabrałem ze sobą), a po drugie zaczął mi się obsuwać nadajnik od Garmina. Na początku jeszcze z nim walczyłem, ale później dałem sobie spokój. Na ostatnim kilometrze postanowiłem przyspieszyć i... okazało się, że trochę przeceniłem własne siły. Po 500 metrach skończyło się paliwo i zacząłem biec na... oparach. Nie miałem z czego odpalić. Kilka osób odjechało, kilka mnie wyprzedziło. Na metę wbiegłem z czasem 24:42. Ponad 5 minut lepiej niż ostatnio.
Średnie tempo 4:55/km, średnie tętno 164 bpm (pewnie zafałszowane przez problemy z paskiem od pulsometru). Cały obraz z mojego Garmina poniżej:
A jak tam moja (biegająca już) żona? Po biegu ustawiłem się w kolejce po herbatę, z myślą, że pewnie minie jeszcze jakieś 5-10 minut zanim Agnieszka zamelduje się na mecie. Tymczasem okazało się, że zjawiła się z czasem 30:22, co jest również jej rekordem (w listopadzie, w pierwszym swoim biegu pobiegła równo minutę wolniej). Byłem z niej bardzo dumny, tym bardziej, że, jak zwykle zresztą, miała obawy, że przybiegnie ostatnia. Tymczasem ostatni sklasyfikowany zawodnik przybiegł z czasem 45:01. Dlatego brawa dla mojej żony!
Więcej o biegu możecie poczytać tutaj: http://www.gp-poznan.pl
Na koniec dodam jeszcze, że znowu byłem jedynym reprezentantem Polska Biega :-(. Ziomale spod Wojtkowego bloga - nie róbcie siary. To jeden z fajniejszych biegów w Poznaniu. Za miesiąc, 26 lutego - następny bieg w cyklu. Mam nadzieję, że będzie nas więcej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz