Po 4 dniach przerwy, znowu pobudka o 5-ej. Wróciłem do codziennego rytmu. Dzisiaj był czas na zestaw superset-ów. Blisko półtorej godziny ćwiczeń. Postarałem się podokładać trochę obciążeń i nie było najgorzej. Oczywiście tam gdzie były ćwiczenia na górne partie miałem lekkie problemy z utrzymaniem regularnych powtórzeń, ale jakoś dałem radę.
Na koniec 10 minut w saunie i powrót do rzeczywistości zawodowej. A tutaj bez zmian, czyli masakrycznie. Dziesiątki telefonów, maili, zgłoszeń użytkowników, konsultacji.
Jak dobrze, że mogę się zapomnieć te 2 godziny rano.
Dzisiaj zacząłem 27 dzień Weidera, czyli jutro będę miał za sobą 2/3 "dystansu".
2 serie za mną. Idę dokończyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz