poniedziałek, 3 stycznia 2011

Leniwie

No cóż, nie często zdarzają mi się takie dni jak dzisiaj. Teoretycznie powinienem rano pojechać do klubu i przebiec 10 km na bieżni. Niestety w pracy zaczęła się dzisiaj inwentura i musiałem być wcześniej, co spowodowało, że postanowiłem przełożyć trening na wieczór.
Tymczasem po południu zawiozłem młodszą córkę na basen, zrobiłem jakieś zakupy i dopadło mnie zmęczenie.
Przyznaję: odpuściłem. Wg planu miałem mieć dzisiaj "dychę" w tempie 6:30/km na tętnie 120 bpm. Teoretycznie "lajcik". Wyszło inaczej.
Takie dni też się zdarzają. Teraz mam poczucie pewnej straty, ale jutro rano śmigam do klubu na zestaw moich superset-ów, a wieczorem może się skuszę? ;-)
Idę trzasnąć ostatnią serię Weidera...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz