Po wczorajszym opieprzaniu dzisiaj wrócił normalny "reżim" treningowy. 6 rano - Nautilus i "dycha" na bieżni w tempie 5:15/km ze średnim tętnem 141 bpm. Co bardzo mnie zaskoczyło, bo zakładane miało się mieścić w przedziale 157-167 bpm. Tydzień temu miałem wynik o 6 uderzeń na minutę gorszy.
Zdaję sobie sprawę, że na taki wynik składa się kilka czynników, m.in. to, że biegnę w warunkach prawie sterylnych (brak wiatru, inne podłoże, zerowy kąt nachylenia itp. itd.).
Jednak jestem bardzo zadowolony z postępów, które same przychodzą.
Po treningu obowiązkowe rozciąganie i sauna, która dodatkowo ładuje baterie na cały dzień.
No właśnie. Przychodzi wieczór i okazuje się, że każda bateria kiedyś się wyładowuje ;-).
Na dzisiejszego Weidera zabrakło "prądu" :-(.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz