piątek, 7 grudnia 2012

I pojechałem... Danielsem

Chciałem zacząć regularnie pisać, ale jak to w życiu bywa: chęci przerosły możliwości ;-).
Od 6 listopada trenuję wg metody Jacka Danielsa. Minął miesiąc i muszę powiedzieć, że, na razie przynajmniej, metoda bardzo mi pasuje. I co ważne: widzę jej efekty.
W tym tygodniu kończę 1 fazę (o co chodzi z tymi fazami napiszę później).
Poniżej garść statystyk:
W listopadzie zrobiłem 164 km na 13 treningach (z zakładanych 17).
Wziąłem udział w I biegu cyklu Z biegiem natury (przełajowe 5 km), gdzie nabiegałem 25:14 (to było moje pierwsze wyjście na bieganie po maratonie w Poznaniu).
Ustaliłem swój punkt zero dotyczący moich "pomiarów". I tak:
Waga: 78,6 kg (brutto, bo ważenie miało miejsce w Nautilusie na "mądrej" wadze), z czego:
  1. Woda - 52,3%
  2. Tkanka tłuszczona - 21,8%
  3. Tkanka mięśniowa - 58,3 kg
Założyłem sobie, że oprócz głównego celu biegowego na wiosnę 2013 (Dębno), chciałbym zbić swoją wagę do 75 kg.
Zacząłem zwracać uwagę na to co jem i staram się trzymać 5-6 posiłków dziennie o stałych godzinach.

A dzisiaj na Fejsie zobaczyłem to:



I tego będę się trzymał w Dębnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz