Ta ostatnia niedziela... ;-)
Ostatni dzień tygodniowego urlopu. Jutro powrót do pracy i... reżimu treningowego. Mam zamiar bardziej się przyłożyć, niż w styczniu. A dzisiaj był całkiem sympatyczny dzień. Co prawda bez biegania, ale za to z innymi aktywnościami ;-).
Szczegółów nie zdradzam - zachowam je dla siebie.
A i jeszcze coś mi się przypomniało. Po urlopie, który raczej nie sprzyjał mojemu planowi pod półmaraton, okazało się, że moja waga spadła o pół kilo.
Dlatego dzisiaj, razem z żoną, pofolgowaliśmy sobie i wciągnęliśmy cztery słodkie kostki (rumową, piastowską, brzoskwiniową i migdałową). Pyyyycha !!!
Jutro ćwiczenia siłowe, więc pewnie uda się to zrzucić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz